czwartek, 24 lipca 2014

Urlop - dzień 1 i 2 - Kościół WANG, Śnieżka

Minęła chwila i wylądowaliśmy na urlopie. Ba... Jesteśmy praktycznie na jego półmetku - co nas oczywiście nie pociesza. Kierunek oczywiście Góry - Sudety - Karpacz Górny. 
Do dzisiaj pogoda nam dopisywała na tyle, że spokojnie mogliśmy chodzić ubrani na krótki rękaw. Wczoraj wieczorem nastąpiło załamanie pogody. Nasz ośrodek jest w .... CHMURACH :D nie żartuję. Sam Karpacz "główny" jest kilkanaście metrów niżej, my zaś siedzimy na wysokości ok 820 m.n.p.m. + 1 piętro w budynku ;)

Chciałam trochę "poopowiadać" o tym gdzie byliśmy i co zobaczyliśmy. Wiem, że w jednym poście się nie wyrobię, bo przez 5,5 dnia zrobiliśmy ponad 600 zdjęć ;)

Przyjechaliśmy w sobotę. Jechaliśmy z Warszawy 7 godzin, bez przerwy, przez przystanku. Oczywiście przyroda wokół nas była przepiękna. Ale piękno dopiero ujrzeliśmy w samym Karpaczu. Nawet nie wiedzieliśmy, że ośrodek jest na samiutkim końcu, ale za to z pięknymi widokami i pokojem "w chmurach".
Po obiadokolacji (na którą nawet się wyrobiliśmy) nie wytrzymaliśmy i poszliśmy na maleńki spacer do Karpacza. Głównym punktem była świątynia Wang.

Jest to świątynia z przełomu XII i XIII w. Pierwotnie zbudowana w miejscowości Vang w Norwegii. W okolicach XIX w. kościół okazał się jednak zbyt mały dla pobliskiej miejscowości i tym samym został... rozebrany i sprzedany. Początkowo miał stanąć w Berlinie ale ostatecznie wylądował w samym Karpaczu. Również pierwotnie był on zbudowany bez jakichkolwiek gwoździ, jednak przy jego ponownym stawianiu niestety ich użyto. Obok kościoła postała wieżyczka już w bardziej współczesnych czasach - po to aby silne wiatry nie "zdmuchnęły" tego pięknego zabytku.


Na terenie kościoła znajduje się również figura przedstawiająca Łazarza. Pierwotnie (za łazarzem) znajdowała się tablica upamiętniająca mieszkańców Karpacza którzy zginęli podczas I wojny światowej. Niestety została zniszczona, dlatego też powstałą figura Łazarza, aby upamiętniać to miejsce.

Drugiego dnia a raczej pierwszego całego dnia spędzonego w Karpaczu udaliśmy się nigdzie indziej a na Śnieżkę. Wyszliśmy o 9:50 z ośrodka. postanowiliśmy przejść w tą i z powrotem z buta (!). Dopiero po powrocie okazało się, że ten but miał długość prawie 19 km ;)

Pierwszym przystankiem był Dziki Wodospad. A czy taki prawdziwy "dziki"? nie jesteśmy pewni. Ale jesteśmy pewni, że chcielibyśmy jeszcze raz tam zawitać ze względu na to, że ja jako gapa zapomniałam o naładowaniu aparatu i jakiekolwiek kombinacje aparatem nie wchodziły w grę. 

Idąc na Śnieżkę wybraliśmy żółty szlak. Prościutki to on nie był, ale za to widoki rekompensowały wszystkie górki po jakich musieliśmy wchodzić :)


Widoki nas powalały z nóg, dobrze, że posiadaliśmy dwa telefony z funkcją panoramicznych zdjęć :)






Szliśmy jak wcześniej wspomniałam żółtym szlakiem w kierunku Schroniska "Strzecha Akademicka". Dalej w kierunku Białego Jaru również żółtym, po czym od tego momentu szliśmy szlakiem czarnym. Po dojściu na Kopę oraz do Domu Śląskiego stwierdziliśmy, że co to dla nas jest czarny szlak, jednak ostatni etap na samą Śnieżkę był bardzo męczący, było bardzo wąsko, kamienie wyślizgane, małe dzieci które pod nieuwagę mogą spaść kilkanaście metrów w dół, panie w klapeczkach, na koturenkach, na szpileczkach. Masakra. Jest owszem drugi szlak - niebieski, którym schodziliśmy - jest szerszy, prostszy i bezpieczniejszy. 
No ale chcąc czy nie - udało nam się :)


Oczywiście zdjęcie pamiątkowe pozostało. Opalenizna a raczej spalenizna nadal się goi ;) Ale widoki w pamięci (i na zdjęciach) pozostaną na zawsze. Na Śnieżkę weszliśmy około 15:00. Jak na laików, ludzi którzy na co dzień siedzą za biurkiem to chyba i tak spory wyczyn. Ponadto, schodziliśmy już w tempie geparda - gdyż chcieliśmy jeszcze się wyrobić na obiad w ośrodku ;) Wyrobiliśmy się oczywiście na 17:30 :) (ogólnie mamy obiadokolację 16:30-18:00 więc możemy sobie pozwolić aby wyruszyć gdzieś dalej).

Oczywiście po obiedzie, mycie się i spać poszliśmy - ja około 20 a Luby z pół godziny dłużej wytrwał ;) 
Ale - WARTO BYŁO :)

2 komentarze:

  1. Wspaniałe krajobrazy :D
    Nie dziwię się, że zrobiliście ponad 600 zdjęć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Krajobrazy jeszcze piękniejsze na żywo :)
      Końcowo wyszło ok 1600 sztuk. Teraz muszę to przejrzeć i wywołać część :)

      Usuń