Zwykle zanim odbędzie się ślub zakochanych w sobie osób, świadkowie organizują wieczory - pożegnanie z obecnym beztroskim życiem. U Panów jest to wieczór kawalerski u Pań zaś wieczór panieński. Mniej więcej każdy wie jak to wygląda. Sama byłam na kilku takich wieczorach - oczywiście panieńskich.
Wyglądały one ot tak - wszystkie dziewczyny zjeżdżały się do klubu, pubu czy innego miejsca. W tym owym miejscu następowały po sobie:
- jedzenie
- picie napojów rozluźniających
- wręczanie przyszłej Młodej drobnych prezentów
- taniec striptizera
- sprawdzanie Młodej czy się nadaje na żonę
- no i wielka zabawa.
Ostatnio nawet byłam na nieco innym wieczorze. Wszystkie przygotowały coś do zjedzenia, Młoda miała w trakcie dnia sesję fotograficzną, wizytę w salonie masażu, zrobienie fryzury, makijażu aż po spotkanie nas na polu do paintball-a. Na koniec pojechałyśmy do mieszkania świadkowej, bawiłyśmy się do później nocy. Coś innego i miłego.
Ale do rzeczy. Średnio na taki panieński składka wynosiła 70-120 zł w zależności od liczby dziewczyn i miejsca organizowania imprezy. Za niecały miesiąc wychodzi za mąż koleżanka co ją znam od urodzenia. W związku z tym świadkowa zaczęła organizować panieński. Lecz dzisiejszy mail od niej wybił mnie totalnie z wątku całego dnia. Głównie dlatego że składka jaką proponuje wynosi ok 170 zł (!!!). A co w niej ma być?
1) podobno tzw. "before" czyli po polskiemu - impreza w domu. W domu świadkowej. Każda z nas miała coś przynieść - lecz okazało się że chętnych razem ze mną są 3 dziewczyny na możliwych 9. Dodatkowo pomimo chęci zrobienia czegoś to oczywiście jeszcze trzeba się złożyć na alkohol, chipsy i zamówienie pizzy - czyli czegoś na ciepło
2) W trakcie tej imprezki mają być konkursy. Z czego jeden z nich to stworzenie "torebki" z "przydatnymi" rzeczami: wałek, dzwonek na sex, zupka chińska, świeczka, kadzidełka, kajdanki, dmuchany facet, .... oczywiście wszystko trzeba kupić (plus jakieś szarfy i opaski)
3) Kolejnym etapem jest przejazd limuzyną !! do klubu. Taka przyjemność jest strasznie droga. Ma być nas te 9 sztuk a przejazd to minimum 400 zł za godzinę.
4) Klub - tam chcą jeszcze zarezerwować miejsce, jakieś żarcie i alkohol (znów)
5) Ponad to wszystko wpadły owe dziewczyny na pomysł kupienia jej dodatkowo a raczej wręczenia vouchera - kuponu na zrobienie sobie tatuażu. Nie wiem na jaką kwotę ale z wrażenia zmierzyłam swój i 13x13 cm płaciłam 350 zł.
Dużo rzeczy - wg mnie za dużo. Jak żarcie w domu to nie w klubie. Jak prezenty w trakcie konkursów to nie dodatkowe coś. itd.
Naprawdę chciałam iść, ale teraz się waham. A raczej tylko 10% mnie chce iść. Jest to po prostu dla mnie za drogo. Gadałam z M., z mamą. - większość dziewczyn to bananowe dzieciaki. Nie są na swoim, ciągle u rodziców, nie mają kredytów, czynszów do płacenia czy głupiego prądu. Ja muszę się utrzymać sama, a wydanie w sumie na ślub, panieński i przygotowanie się do tego wszystkiego prawie 800 zł to po prostu przegięcie.
Oczywiście mam wybór. Ba...
1) Iść na panieński wydać te przeklęte 170 zł (szlag wziął już zakup lampy do aparatu) no i w kopercie dać 100 zł
lub
2 ) NIE iść na panieński, zaoszczędzić 170 zł, które zamierzam dać dodatkowo w kopercie, gdzie obydwoje z tego skorzystają.
ALE...
co powiedzieć później znajomej? Prawdę, że nie przyszłam bo nie było mnie stać? Że wolałam im oboje dać kasę?
Mam mętlik...