czwartek, 29 sierpnia 2013

Kupię prawo jazdy...

Jeżdżę do pracy samochodem. Z jednej strony trochę z wygody. Ekonomicznie to średnio wychodzi - bilet na autobus niby "tylko" 100 zł ale... nie jeździ 25 czy 30 min ale (wg rozkładu) ok 50-60 min, o korkach nie wspominając. Do tego w samochodzie zawsze mogę zajechać na jakieś zakupy, do koleżanki czy coś załatwić, z autobusem już tak łatwo nie jest. I chyba najważniejsze to to, że niestety ale mój organizm nie lubi autobusów - zaraz robi mi się słabo, uderzenie gorąca i zimny pot zarazem i prawie padam... Tak więc ze względów bardziej zdrowotnych wolę jeździć samochodem... 

Ale wracając do tematu... Prawko mam prawie 9 lat. Trochę się już najeździłam. Może jakoś super ekstra nie jeżdżę, ale wypadku nie miałam nigdy, policja zatrzymała mnie 1 raz (!) i to miesiąc temu jak jechałam z mamą i babcią na cmentarz... tzw. "rutynowa kontrola". Mandatu też nigdy nie otrzymałam. Więc chyba źle ze mną nie jest. Staram się myśleć za innych kierowców i przewidywać ich nieprzewidziane reakcje. No ale ostatnio przewidywanie reakcji kierowców jest wręcz nie możliwe. 

Mój facet nauczył mnie spokojniejszej jazdy. Zwykle miewałam ciężkawą nogę. Obecnie staram się jeździć przepisowo. Ale jak trzeba przycisnąć gazu to nie zapomniałam jak to się robi :) 

Z pracy wracam właśnie "przepisowo". Nigdzie mi się nie śpieszy. Czy przyjadę 5 min wcześniej czy później nie robi żadnej różnicy. Za to wielu kierowcom robi... Zwykle to aby być wcześniej. 
Nie da się ukryć że mieszkam w Stolicy i rejestracje jeżdżące po Wawce to 1/4 albo i 1/5 rejestracji Warszawskich i okolic a reszta to cała Polska. W większości przypadków jest tak, że niestety te "obce" rejestracje po stołecznych ulicach raczej nie umieją jeździć. To widać ...

Dziś wracając z pracy było kilka przypadków gdzie zastanawiam się czy oni na bank zrobili prawko czy zapłacili za nie aby je posiadać... 

Standard samochody typu bmw, audi, vw golfy.... młode cwaniaki. Prawy, lewy, zaraz znów prawy i oby szybciej. Do tego rzadkością jest używanie kierunków a jak już to jedno mignięcie i to chyba powinno wystarczyć... Ostatnio z rana takiego młodziaka zatrzymała policja (chyba jej nie widział). A jego mina i pozycja wyglądały dość charakterystycznie :) 


Inne sytuacje zwykle jak stoję w jakimś korku np. pas do skrętu w prawo, czy wjazd na wiadukt... też już standard, że znajdzie się mądry co się będzie wciskał na siłę. Mi w sumie szkoda samochodu żeby mi ktoś go przytarł. Ale z drugiej strony- przytrze i to będzie jego wina... a mi powoli wychodzi korozja... może nie ma co ich puszczać - w sumie i tak ich nie wpuszczam. 

Wracając do domu i zjeżdżając z mostu - są dwa pasy do skrętu w lewo. Są światła - wydaje się bezpiecznie. Zwykle jeżdżę lewym pasem bo wiem, że później on skręca w kierunku jakim i ja jadę. No ale najpierw trzeba skręcić w owe lewo z mostu... Nie wiem czy ludzie mają klapki na oczach, czy linie są mało widoczne. Codziennie ile razy bym nie jechała to Ci z prawego zawsze zjadą na lewy pas gdzie w tym momencie aby nie być obtartym trzeba przyhamować. Klakson używany jest u mnie w tym wypadku dość często w szczególności, że spokojnie można zrobić trochę większy łuk aby nikogo nie zahaczyć... ale po co... 

Dziś coś mnie tknęło... Migała babeczka, że chce zjechać... Wpuściłam ją. Zaczął się korek. A ona... Nie zauważyła, że samochody stoją. Nie mam pojęcia jak można tego nie zauważyć. Słońca oślepiającego nie było. No ale cóż. Przywaliła dość nieźle w stojące przed nią volvo... Do tego stopnia, że odpadł zderzak. 
To jest jedna z sytuacji gdzie się nie przewidzi czy ktoś mało rozgarnięty nie przywali we mnie. Nie wiem czego się po ludziach spodziewać, teoretycznie ci co jeżdżą mało prawidłowo czy się zagapią to naruszają podstawowe przepisy, których każdy kto chodził na kurs i zdawał egzamin to powinien znać. Ale z tego co widzę to dużo ludzi tego nie zna. Ba! jeszcze mają np do mnie pretensje, że ich np nie chcę wpuścić. Myślenie takich ludzi zwykle wygląda tak: "ja jadę, chcę skręcić to masz mnie wpuścić"...  no ale ja nic nie muszę... po czym prawie zostaje wyzywana... Trochę przepisy znam i wiem na co mogę sobie pozwolić... 

 Cóż... jazda po "wawce" nie należy do prostych... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz