poniedziałek, 2 września 2013

Są dni że nic nie wychodzi

Czasem tak jest, że co byśmy nie robili to nie chce nam nic wyjść. Ile byśmy sił włożyli to albo się nie uda, albo nam samym sił zabraknie.

My właśnie takie prawie dwa dni mieliśmy w miniony weekend.W sumie zaczęło się od soboty. Chcieliśmy wykończyć już pokój. Złożyć do końca łóżko, pomontować listwy, powiesić kaloryfer i założyć drzwi. No więc zaczęliśmy od łóżka - było prawie ok - poza tym, że myśleliśmy, że nie ma wkrętarki a leżała ona w pokoju obok... Godzina w plecy. Przyszła pora na listwy...w sumie najgorsza pod kaloryferem bo trzeba było ją odpowiednio wyciąć. Co do prostych rzeczy nie należało bo niewiele brakowało aby pękła... No ale jak zaczęliśmy montować grzejnik, puściliśmy wodę w kaloryfer i.... zaczęła się lać woda... źle się zgrzały rurki, mała dziurka a powódź była jakby co najmniej jakaś kanalizacyjna pękła. Zakręciliśmy co się dało. Wytarliśmy na sucho aby panele nie spuchły i dopiero w niedziele to zrobiliśmy, ale też na raty bo moja Gapa pomyliła się ze złączkami i miałam kurs gratis do sklepu po odpowiednią. 

Następnie wzięliśmy się za montaż ościeżnic do drzwi. Miało być takie proste. Tak pięknie to opisali w instrukcji, że nic tylko chwila moment i się prawie same zamontują. Niestety tak nie było. Naprawdę mieliśmy sporo problemu aby je w miarę ustawić. Dziura na drzwi okazała się dużo większa niż była potrzeba i nie mieliśmy wyjścia i trzeba było podczepić trochę karton gipsu aby nie było widać szpary z pokoju do korytarza nad drzwiami. Jak już udało nam się osiągnąć w miarę prosty poziom i pion - w instrukcji kazali przymierzyć skrzydło drzwiowe. No i prawie nam się udało przymierzyć... gdy nagle wypadły wszystkie kliny, wszystkie rozpórki itd itp... a ościeżnica wypadła całkowicie.... drugi raz jak ustawiliśmy ościeżnice to już nie próbowaliśmy przymierzać drzwi... nawet udało się zapiankować je :) 
Z drzwiami do łazienki już tak pięknie nie było... Okazało się że belka górna do ościeżnicy jest mniejsza o 20 cm... Tak więc szlag wziął wstawienie drzwi w łazience.... 

Praktycznie w weekend udało nam się:
- złożyć szuflady do łóżka
- założyć i poprawić kaloryfer 
- położyć listwy przypodłogowe na dwóch ścianach
- wstawić pół ościeżnicy drzwi do pokoju...(na dokończenie drzwi zabrakło nam już czasu)
I najgorsze jest to że te owe cztery punkty powinniśmy zrobić gdzieś w mniej niż jeden dzień a nam to zajęło praktycznie dwa... 

Jedyne pocieszenie jest takie, że jest nowy tydzień i mam nadzieję, że będzie on lepszy. Materac do łózka już przyszedł i nawet pasuje :) brakuje tylko nieszczęsnej kuchni aby się wprowadzić... no i odrobinę porządku. 

P.S. Pozytywnym aspektem weekendu był zakup 18 tiu szmaragdowych, 10 sztuk wrzosów, jednego pięknie różowego wrzośca oraz 3 sztuk winogron - na działce lubego musi zawitać trochę zieleni :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz