wtorek, 26 listopada 2013

A jakby tak nie zapłacić...

Dziś doszła do mnie wiadomość, dla mnie może i obojętna, chociaż dała do myślenia. Otóż, okazało się, że w moim bloku praktycznie 1/3 mieszkańców nie płaci czynszu. Mnie akurat w tym ułamku nie ma (i chwała bogu - nawet sprawdziłam swój stan rozliczeń :) )

Blok stoi rok, pierwsi mieszkańcy chyba na początku stycznia się zakwaterowali w swoich lokalach. Więc nawet rok nie wychodzi. Wydawało mi się, że jeśli ktoś się decyduje się na kupno nowego mieszkania od developera to bierze pod uwagę, że rata kredytu to nie jest jedyne zobowiązanie. Jest jeszcze czynsz, prąd, i inne zachcianki jakie ktoś tam ma. 

Może jakby było to ok 10 mieszkańców to ok. Może bym jakoś to zrozumiała, ale prawie 40 lokali to już jest naprawdę dużo. Stawiam sobie pytanie - a co będzie za rok, dwa ? 

Chyba tylko dwa rozwiązania mi się nasuwają do głowy, no ewentualnie trzecie 

1) ludzie mieszkali na wsi, jak wiadomo tam się czynszu nie płaci i nie płaciło, ot tylko wszelkie media. I może Ci ci przyjechali z takich wsi są? zapomnieli? 

2) zamieszkali państwo "nowobogaccy" - czyli coś na zasadzie, że "kupię sobie super wannę z telewizorem, albo telewizor na całą ścianę - a co niech mi zazdroszczą sąsiedzi" i w takim przypadku na czynsz nie starcza już pieniążków (albo im się płacić nie chce). W sumie wiem i widzę wyglądając z klatki jak niektóre mieszkania są wykończone. Oby było lepsze, ładniejsze, żeby było widać że więcej kasy wydałem. No cóż. Ja męczyłam się 7 miesięcy aż się wprowadziłam tylko dlatego, że chciałam mieć w miarę normalne warunki, ale też szkoda było mi wydawać bezsensownie kasę na duperele. Tak czy inaczej ok 30-40 tys zaoszczędziłam. 

3) "bida z nędzą" - dopuszczam do myśli, że może być jakiś mieszkaniec, który naprawdę miał (ma) ciężką sytuację i musiał wybierać - pieczywo czy czynsz i to jeszcze jakoś jestem w stanie zrozumieć. Chociaż ja znając samą siebie - zadzwoniłabym i prosiłabym o przedłużenie terminu płatności ewentualnie bym coś napisała (w sumie po księgowemu myślę).

Tak czy inaczej chyba te powiedzmy 38 osób należy do grupy 2 a może jedna do 3. 

Moi rodzice wychowali mnie tak, że czynsz i wszelkie opłaty to rzecz święta. Prawie jak amen w pacierzu. Musi być płacone na czas. Zawsze jakoś pieniądze na to muszą być. Można sobie odmówić przyjemności ale czynsz i media zapłacone muszą być. Lecz z tego co widzę to chyba jestem odosobnionym osobnikiem w tej kategorii. Nie umiem zrozumieć ludzi i ich podejścia. Ich słynnego "zastaw się a pokaż się"  chociaż teraz chyba bardziej "pokaż się że Ciebie stać" .

Przez głowę w żarcie przeszło mi, "aaa... nie zapłacę, kupię sobie drzwi do szafy albo półkę nad łóżko" ale jednak pozostanę przy swoim i będę terminowo płaciła czynsz. Inaczej chyba nie potrafię. 

2 komentarze:

  1. W moim bloku jest podobnie. Nowoczesny budynek, większość mieszkań na wynajem. I mnóstwo zadłużenia. A na tym wszystkim źle wychodzi cała reszta płacących, bo np. pieniędzy na malowanie klatek schodowych wspólnocie nie starczy. Czynsze są wysokie, ja płacę 500 złotych za swoje 36 metrów, a do tego jeszcze rata kredytu, opłaty... a jak ktoś ma jakieś 70 metrów??? Płaci 1000 złotych??? Więc rozumiem, że może być ciężko, ale z drugiej strony: w tym budynku biedni nie mieszkają, wszyscy mieszkania niedawno kupili... Nie rozumiem. Ja tylko wiem, że gdybym to ja nie płaciła, nie umiałabym w nocy spać spokojnie. Ale to może tylko ja tak mam. I oczywiście Ty :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niewielu chyba jest już takich ludzi, dla których czynsz jest istotną sprawą w normalnym życiu. U mnie na razie czynsz jest niski ale już zapowiedziane są podwyżki więc z czasem może być coraz to "weselej" w bloku...

      Usuń