poniedziałek, 2 grudnia 2013

Szczerość czy Chamstwo?

Ostatnimi dniami - mając na uwagę forum mieszkańców do którego należę - nie mogłam się połapać w tematach. W jednym wątku było z 50 tematów, ciężko było znaleźć coś konkretnego, coś ważniejszego (dobrze, że są te wyszukiwarki). No i za ciosem - stworzyłam wątek w którym prosiłam osoby mające dostęp do porządkowania aby to z lekka zrobiły bo się zrobił bałagan. Nie miałam na uwadze, ani nikogo obrażać, ani wyzywać, po prostu taki apel za równo do administrujących jak i mieszkańców (Ci drudzy nawet trochę zaczęli się porządkować).

Po kilku dniach zauważyłam u siebie wiadomość - dosyć rzadko je odczytuje bo po prostu ich nie widzę to raz, a dwa - żadnych szczególnych mym sercu osób nie ma więc żadnego spinania się o szybkie odpisanie nie było. 
Otrzymałam wiadomość od pani K. o której już raz wspomniałam (http://malagosias.blogspot.com/2013/09/kultura-wymaga.html). 
Wiadomość nie była napisana w radosnej tonacji, raczej tej drugiej - wrogiej. No i cóż się dowiedziałam? 
1. Mój facet ma dostęp do forum i powinien robić porządek
2. Ja mam za dużo czasu wolnego
3. W związku z wolnym czasem powinnam zrobić porządek. 
4. Pani K. nie ma na to czasu. 

Kawałek czasu się zastanawiałam czy odpisać czy dać sobie spokój. Spokoju sobie nie dałam głównie przez słowa "masz za dużo czasu wolnego". Dużo to może nie mówi, ale już raz ta oto osoba stwierdziła sama, nie pytając mnie o zdanie czy mam czas czy nie mam czasu, z góry założyła co robię w danej chwili. Takie ot zarządzanie czyimś czasem. Nie za bardzo lubię jak ktoś wtrąca się dość mało przyjemnie w moje życie i to na co "zużywam" swój prywatny czas. 

Tak więc - chciała to lawinę małą wywołałam. Dałam osobie do zrozumienia, że niestety ale mój facet może i ma dostęp do tego środka przekazu ale na co oni się umawiali to ja nie mam pojęcia (jakoś nie wtajemniczamy się w swoje zajęcia, czas wolny - no chyba że spędzamy go razem, w tygodniu jednak każde jest u siebie). 
Oczywiście nie byłabym sobą jakbym nie zwróciła pani K. uwagi na temat ów mojego gospodarowania czasem. (W sumie to ja nikomu czasu nigdy nie organizowałam - ciekawe jak to jest?)

Może to by nie wywołało takich emocji gdyby nie to iż przypomniałam małą sytuację, gdy załatwialiśmy im trochę taniej, po znajomości towar (nic nielegalnego ;) ), oczywiście gdy temat został załatwiony do końca kontakt się urwał.  Ba! nawet "cześć" nie potrafiła kobiecina powiedzieć. Chociaż napomknęłam, że jej mąż bywa bardziej kulturalny bo przynajmniej się przywita.
Tak czy owak. Dziewucha, ba kobieta (chyba) dorosła bo już trzy dekady na karku posiada obraziła się o tak zwaną - pietruszkę, jak dzieciątko z przedszkola. Nie za bardzo potrafię tego pojąć i nadal pisząc to zastanawiam się "co ona sobie myśli? czy tak się zachowują dorosłe osoby? jak tak to ja nie chce już dorastać"
Może w tym miałaby trochę racji  - obrażając się - gdybym skłamała. A tu zonk. Wypowiedziana została cała prawda i tylko prawda (po przygodach z ex-mężem-kłamcą jestem bardzo wyczulona na kłamstwa). 

Sprawa by pewnie uszła w zapomnienie gdyby nie fakt, że trzydekadowa osoba pisze publicznie na portalu społecznościowym coś w stylu "na chamstwo jest tylko ignorancja"... Dalej nie zdążyłam już przeczytać bo nie było chyba sensu wdawać się w jakąkolwiek dyskusję z osobą która nie potrafi się w swoim wieku zachować a prawdę uważa za chamstwo. 

I nadal nie potrafię pojąć. Czy naprawdę mówienie prawdy nie jest w modzie i uważane jest za coś złego? że to wręcz bezczelne mówić prawdę? 

Do końca jej wpisu nie przeczytałam - stwierdziłam, że nie stanowi ona grona moich znajomych i już raczej nigdy nie zazna. Może przez to, że nie potrafiła odeprzeć "zarzutów" prawdy jakie jej postawiłam. 
No i temat o pani K. uważam za zamknięty :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz