wtorek, 14 października 2014

Michał

W moim wydziale pomimo trzydziestu osób siedzących w jednym pomieszczeniu, znajduje się w nich trzech rodzynków. Dwa Michały i Bolek. Jeden z Michałów siedzi naprzeciwko mnie, za tzw. "ścianką". Czemu o nim postanowiłam napisać? Jest tak specyficzny, tak dziwny i chamski że postanowiłam podzielić się tymi spostrzeżeniami. Pragę dodać, że chłopak jest w moim wieku, nawet te 2 miesiące starszy...

Każdy z nas wie co to jest pedant, czyli osoba która notorycznie utrzymuje chorobliwy porządek wokół siebie. Michał jest pedantem. Wszystko na biurku ma poukładane pod linijkę. Bożena która siedzi koło niego jest jak ogień i nie patrzy co jak i po co tylko słychać po niej świst powietrza. Michał ją ustawia - że weszła na jego część biurka, albo przesuwa jej rzeczy tak by było widać granicę łączenia się biurek. W samym biurku podobno ma tak samo wszystko poukładane. Nie można zmienić układu, że np temperówka będzie leżała 1 cm dalej niż powinna, czy podając koleżance miętusy i owinęła je 3 razy gumką to zwrócił uwagę że powinno być tylko dwa bo coś tam... Nigdy z taką osobą nie miałam do czynienia, ale jest to strasznie męczące. 

Kolega jest również leniwy. Ale nie chodzi o leniwość taką, że położy się na łóżku i poleży. On wymiguje się od każdej pracy gdzie trzeba użyć mózgu (faceci go oszczędzają?). Pracuje tyle samo co ja i wiele rzeczy nadal zwala na swoją koleżankę bo twierdzi "ja tego nie umiem, Ty szybciej zrobisz i lepiej niż ja". Zwykle jak mi ktoś przekazywał informacje to słuchałam i nawet podpytywałam aby nauczyć się jak najwięcej ale nie Michał. 

Chamstwo - oj tego czego nie lubię, jak chyba większość. U Michała jest to cecha chyba wrodzona. Nie ma umiaru. Nie wie kiedy ugryźć się w język, mówi co mu ślina na język przyniesie nie myśląc przy tym (znów nie używa mózgu - może go nie ma?). Jakieś przykłady? Ostatnio zaczęłam na to zwracać bardziej uwagę. Przy dyskusji na temat przedszkoli przy firmach - gdzie wszyscy opowiedzieliśmy się, że to byłby naprawdę krok w kierunku polityki pro-rodzinnej, ów kolega wyleciał z tekstem "to wy do przedszkoli chodziliście?" No my chórem - no a jak inaczej miało być, i co w tym złego, sama dodałam, że nawet przytrafiło mi się chodzić do żłobka i nie czuję się jakoś gorsza... a co w odpowiedzi usłyszałam? "to Ciebie rodzice nie kochali jak chodziłaś do żłobka"  No, żesz.... jak można powiedzieć coś takiego? To, że cała rodzina pracowała to źle? Jakoś naprawdę na umysł mi nie padło przez to że z rok chodziłam do żłobka. No ale wczoraj wystartował z lepszym tekstem. Jako, że nasza sunia miała operację, koleżanka z pracy wypytała co i jak. To mówię że w miarę ok, nie ma skutków ubocznych, kontrola za kilka dni, no ale koszt operacji dość spory prawie 1200 zł. Co kolega odpowiedział? "Nie taniej było kupić nowego psa?". Oczywiście ton jego wypowiedzi - śmiejąc się nie zmienia faktu, że jest to chamstwo w czystej postaci. 

Karierowicz - czemu karierowicz? Jest niby raperem. Niby słynnym. Jakoś nigdy nie słyszałam o nim. Tak też zachowuje się w pracy. Myśli chyba, że wszyscy go znają z estrady. Mierzy sobie wysoko - już by chciałby być prezesem najlepiej. Chyba zadatki na niego ma - to lenistwo i najchętniej zarządzanie wszystkimi. W pracy odkąd patrzą na nasze "słupki" to też wybiera sobie pracę. Bierze tylko to co daje najwięcej punktów a te rzeczy co nie dają ich wcale albo dają bardzo mało to stara się podrzucić komuś innemu. Jego "partnerka" ponad tydzień na zwolnieniu. Koleżanka obok miała mu pomagać. No i dawał jej to czego albo nie umiał, albo to co daje mało punktów. Tylko czasem duży słupek nic nie pomoże jeśli wiedzy jest totalna pustka. 

Imprezowicz - wiecznie by bawił się. Ostatnio wsłuchując się w to co mówi wywnioskowałam, że użytki dla niego to nie nowość. Ba! stosuje je nawet często. W pracy tylko chce się "integrować" na piwie, tylko nie rozumie tego, że wiele osób ma rodziny, dzieci, czy jakieś inne sprawy czy plany i na pstryknięcie palcami nie pójdą na piwo. Nie raz się nasłuchaliśmy na jakiej to nie był imprezie. Pamiętam nawet jak na wiosnę nie było go z tydzień czy dłużej, jak się później okazało, jacyś ludzie od tak go pobili. Jak to twierdził - nie chcieli nic, ani pieniędzy, ani telefonu, tylko tak sobie pobić. Hm... z tego co pamiętam to nawet na wpi***ol trzeba sobie zasłużyć. 

To jest tylko kilka sytuacji przytoczonych jakie pamiętam i jakie nasłuchałam. W większości staram się aby moje uszy unikały jego słów, zdań bo nic do życia ciekawego nie wnoszą. 

Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że koleżanka z którą się zaprzyjaźniłam, coraz częściej trzyma jego stronę i twierdzi, że się czepiam, że jestem jak babcia i nic mnie nie śmieszy. Przestaje się ozywać. Szkoda tylko, że nawet jej mama nie śmiała się z tekstu o nowym psie, powiedziała jej prosto "A jak y ta sprawa dotyczyła naszego psa to też byś się tak śmiała" , jej mina zrzedła i odpowiedziała "no nie". 

16 komentarzy:

  1. Każda z tych cech się ze sobą po prostu wyklucza :) Wychodzi na to, że ma naprawdę skomplikowaną osobowość :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pierwszy rzut oka wydaje się normalny. Po dłuższym z nim przebywaniu widać że jednak nie jest. Czasem zachowuje się jak takie 2 letnie dziecko - sprswdza co może a co nie, jednak nadal np. usilnie trzaskając drzwiczkami.

      Usuń
  2. Skomplikowany przypadek , bo cechy o których napisałaś wzajemnie się wykluczają. Nie lubię chamstwa więc pewnie wkurzałby mnie i nie dogadalibyśmy się...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja już nie raz ścięłam się z nim. Nie przepadam za nim, za tą jego pewnością siebie, że zawsze jego ma być na górze... wrr...

      Usuń
  3. Nie lubię ludzi, po których mogę spodziewać się sprzecznego zachowania. Z Twojego natomiast opisu wynika, że Michał właśnie taki jest. Całe szczęście, ze go nie znam...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zachowanie jakie on ukazuje najbardziej kojarzy mi się z typową dwulicowością. W pracy to jeden człowiek a poza nią drugi. Chociaż zaczynają się te jego dwa światy przeplatać między sobą. Na samym początku jak mieliśmy poznawanie się to od razu zaznaczył, że jest raperem i wydał kilka płyt. Ale kurna po kij raper szuka pracy w księgowości?

      Usuń
  4. Boże... jakbym widziała moją była koleżankę z pracy....
    Praca z takim człowiekiem jest straszna.,
    współczuję :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na szczęście nie muszę z nim za bardzo współpracować. A jakbym musiała to chyba bym zwariowała.

      Usuń
  5. Największą zaletą prawdziwej przyjaźni jest mówienie sobie prawdy a nie tego co przyjaciel chciałby usłyszeć... Tylko takimi osobami warto się otaczać, nawet jeśli czasem powiedzą coś czego nie chcieliśmy usłyszeć. To nie jest kwestia braku lojalności lecz szczerego zainteresowania i troski o przyjaciela... PCHEŁKO :-*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele osób nie docenia słowa i znaczenia "przyjaźni". Bardziej dla nich liczy się to jaki profity mogą mieć z jakiejś znajomości niż to że poznali jakiegoś człowieka. Pozdrawiam.

      Usuń
  6. No, rzeczywiście dziwny koleś. I na pewno bardzo męczący dla otoczenia. Ale w jednym go odrobinę rozumiem - w punkcie nr 1 (pedant, porządek "pod linijkę"). Ja, oczywiście, nie mam tej cechy tak zastraszająco rozwiniętej jak on, ale jakiś pierwiastek takiego pedantyzmu i porządnictwa w sobie mam. Też zawsze miałam na biurku i pulpicie komputera najczyściej z całego piętra i we wszystkich dokumentach miałam zawsze taki porządek, ze wiecznie ktoś do mnie przychodził po pomoc, bo innym w kółko coś "ginęło" :-)

    Natomiast ogólnie raczej unikam tego typu osób, trzymam wobec nich możliwie największy dystans. Niech sobie są, jak chcą, ale nie wchodźmy sobie w drogę.

    Nie przejmuj się nim aż tak bardzo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pedantyzm w pewnym stopniu są znośne. Gorzej jam jest to już mania porządkowania - że coś musi idelanie leżec, co do milimetra w danym miejscu.
      Z kolegą trzymam stosunki iście służbowe. Staram się nie wpadać w wielką konwersację.

      Usuń
  7. I to wszystko dotyczy jednej osoby? Wow ;o Jestem podobnego zdania jak Anelise, ze te niektóre cechy się wykluczają, gryzą się ze sobą.
    Ale zobacz.. kolega ma coś w sobie, skoro poświęcasz mu cały swój wpis na blogu - zatytułowany jego imieniem :D
    A tak poważnie, to ja bym z nim raczej długo nie wytrzymała..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz może jakbym była sławnym politykiem to dałoby mu to większą popularność - taki post, ale niestety nie jestem :P
      Kolegi staram się unikać, chociaż coś w tym tygodniu spokorniał.

      Usuń
    2. Może trafił jakimś cudem na Twojego bloga? :D

      Usuń