środa, 12 czerwca 2013

Oszukane kwalifikacje

Czasem się zastanawiałam, nie raz, nie dwa. Skąd ludzie mają dobrą pracę. Czyli taką co i fajnie zarabiają i są z niej zadowoleni. Chociaż w ostatnim czasie liczy się najbardziej to pierwsze. Zadowolenie schodzi na drugi, trzeci a może czwarty plan. Chociaż dla mnie atmosfera w pracy jest ważna bo od tego zależy jak mi się pracuje i jak bardzo jestem efektywna w tym co robię (wiem jestem totalnie dziwna).

Wracając do "niezłej kasiory". Od 3 miesięcy pracuje albo też pracowała bo na dniach odchodzi Pani "Kadrowa". Czemu nazwa kadrowa w cudzysłowie? Bo ja mając do czynienia z niewielką działką kadr i płac wiedziałam dużo więcej niż ona, a dziewczyna w końcu pracuje w tym, powinna się znać, Kodeks Pracy powinna mieć w małym paluszku - tym u nogi. Ogólnie według mnie osoba która pracuje na takim stanowisku powinna być odpowiedzialna za wszelkie sprawy z tym związane. A jednak pozory mogą mylić (i to ostatnio dość często się dzieje).

W tym tygodniu dowiedziałyśmy się ze "kadrowa" odchodzi. Dziewucha młoda. Pracowała 3 h dziennie za stawkę prawie taką jak ja mam na cały etat. Pierwsza myśl "Kurna, jak ona to zrobiła?" - po czym się okazało, że obiecywała gruszki na wierzbie, śliwki na sośnie, a ponad to była tak zwanym "pociotkiem" czyli nic innego jak dostała się do nas po znajomości. 

Na początku nie zwracałyśmy na nią uwagi, gdyż same miałyśmy i nadal mamy ogrom pracy. Ale po pewnym czasie i po zadaniu przez nią pewnych pytań zaczęłyśmy ją obserwować. Pytania od "kadrowej" brzmiały mniej więcej tak - "Ile wypowiedzenia ma taka i taka umowa?"; "A to nie można tego tak zrobić?"; "Czemu nie można zmusić kogoś na urlop?". Nasze zaskoczenie... nie, przepraszam - szok był na tyle duży, że po prostu nas zatkało. W końcu stwierdziłyśmy, że nie będziemy jej podpowiadać (trochę to śmieszne, że księgowa podpowiada kadrowej) i zobaczymy co ona poczyni. 

Przez ten czas 3 miesięcy podpatrzyłyśmy się tylu głupot, źle napisanych pism, nie dotrzymanych terminów, poprzez teczki osobowe poukładane według jej widzi mi się (od tego jak mają być dokumenty poukładane jest specjalna procedura), przechowywanie dokumentów kadrowych w sposób, że każdy może do nich zajrzeć. W między czasie - zrobiłyśmy to trochę perfidnie ale - znalazłyśmy jej CV. Cóż się dziwić, że się dziewczyna tak dobrze nie zna. Skończyła jakąś "-logię", posiada KURS INTERNETOWY na kadrowego (mój boże - nawet nie wiedziałam, że coś takiego można ukończyć przez internet) oraz ma niby doświadczenie jako asystentka działu kadr i płac, no ale to niby przeradza się raczej w brak doświadczenia bo jak policzyłyśmy ile była na urlopach (ma dwójkę dzieci) to wyszło, że przepracowała może z pół roku. 
Zastanawiało nas skąd u niej przyszło, żeby pracować na samodzielnym stanowisku - gdzie ja nawet po prawie 7 latach nie odważyłabym się iść pracować na samodzielnym stanowisku. 

Właśnie kilka dni temu jak się dowiedziałyśmy, że rezygnuje - nawet przed czasem bo umowę miała do końca miesiąca a już teraz odchodzi, coś nas tknęło. Wchodzimy w google i szukamy (czasem można ciekawych rzeczy się dowiedzieć :) ). No i znalazłyśmy ofertę pracy w tej firmie co niby pracuje, na to samo stanowisko. Patrzymy na zakres obowiązków i patrzymy z niedowierzaniem. Najprościej jest wyjaśnić to na moim przykładzie - poszłabym pracować jako pomoc księgowej (czyli przynieś, zanieś i pozamiataj) i po pół roku szukałabym pracy jako główna księgowa... 

Okazało się że koleżanka "kadrowa" upiększyła swoje CV wpisując w nie totalnie nieprawdziwe informacje. Bardzo pokoloryzowane. Jest już ona drugą osobą co tutaj pracowała i tak nakłamała, że potrafi prawie wszystko. 

Widać, że chyba w tym świecie nie powinno się przejmować tym co się naprawdę umie. Co z tego, że się popracuje na przykład owe 3 miesiące i się zrobi taki bałagan jakiego nikt nie widział. No ale ambicje -trzeba pokazać, że się ma duże, wielkie, ogromne. Może i ja podkoloryzuje swoje CV? Chociaż chyba bym nie potrafiła. Może dlatego, że wiem doskonale, że "kłamstwo ma krótkie nogi" - co idealnie było u nas widać na przykładzie poprzedniej "księgowej" i "kadrowej", które obie przepracowały po 3 miesiące...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz