wtorek, 1 października 2013

Idealną być? czy nie być?

W związku z tym iż jestem na zwolnieniu, nie mogę zbytnio się przemęczać, więc sporo czasu spędzam w necie. Chociaż po 3 dniach już mi totalnie zbrzydł. W szczególności, że siedzę sama w domu więc nawet nie mam się do kogo odezwać. 
No ale... stwierdziłam, że pobuszuje sobie po blogach. Zobaczę o czym w większości kobiety piszą, jakie mają opinie, o czym myślą. W obecnej dobie blogów jest naprawdę dużo, więc myślałam, że gdzieś się zahaczę. Poczytam. Zostanę gdzieś dłużej.
Nie wiem ile blogów przejrzałam. Wiem jedno jest BOOM na kosmetyki, recenzje ich itd itp. 
Jakoś mnie to nie pociąga. Ok. Są osoby co znają się na tym, ale żeby zakładać milion blogów o tym samym? Dla mnie jest to miejsce takie jak kiedyś był pamiętnik. Zapisanie swoich myśli i przemyśleń. A takie kosmetyki? Jeszcze jakbym trafiła na kilka blogów to ok. Ale ich ilość mnie poraziła. Jednym słowem w modzie jest "moja kosmetyczka". 

Możliwe, że takie blogi nie trafiają do mnie z kilku przyczyn:

1. Recenzje kosmetyków - no ok, ktoś pisze swoją opinie, ale druga osoba będzie miała ją zupełnie odmienną i komu teraz uwierzyć? Ja zwykle szukając kosmetyków mogę ich sporo przerobić zanim znajdę ten odpowiedni, zwykle decyduje tutaj uczulenie bądź brak właściwości jakie reklamował dany produkt. 

2. Jak wcześniej wspomniałam - jakby była tych blogów mniejsza ilość to bym chętnie poczytała. Ale ilości hurtowe już do mnie nie przemawiają. Może też dlatego, że jestem osobą co nie za bardzo lubi być jedną szarą myszką. Mam swoje indywidualne podejście do mody i do kosmetyków. "super trendy" (chyba tak to się pisze?) też do mnie nie przemawia. 

3. Kasa - w każdym blogu w miarę regularnie są dodawane posty. Nie to co u mnie - raz na chiński rok. - kilka razy w tygodniu. No ok, ale żeby napisać recenzję to trzeba mieć produkt. Żeby mieć ten produkt trzeba go kupić. Żeby go kupić trzeba mieć kasę. Czyli wydawanie kasy na pierdołki. Po prostu nie pociąga mnie, żeby moja łazienka była cała zastawiona jakimiś kosmetykami o różnych zapachach, smakach, kolorach butelek i ich kształtach. Skończy mi się szampon? Idę do sklepu i kupuję JEDEN a nie hurtową ilość. 

4. Lenistwo? - może i z mojego lenistwa dużo kosmetyków nie używam. No jak już mam nogi wyschnięte na papier to użyję jakiegoś tam natłuszczacza. Kiedyś kobiety nie miały tyle kosmetyków do wyboru. Krem "Bambino" wystarczał. I co? wyglądały pięknie. Nie potrzebowały tony kosmetyków, aby sobie robić tapetę na twarzy, którą trzeba by było szpachelką skrobać. Może ja nie popadam ze skrajności w skrajność. Ale ewentualnie dwa fluidy, jeden puder sypki, jeden tusz do rzęs starczy. W końcu moja kosmetyczka to nie sklep, gdzie stoję i nie wiem co wybrać. 

Pewnie wiele kobiet mnie zmiesza z błotem za to co napisałam. Bo "kobieta musi dbać o siebie", "to przeciwdziałanie starości", czy "musisz zawsze wyglądać nieskazitelnie".
NIE !. Jak chce to będę chodzić w dresach nieumalowana, nieuczesana - mój facet to akceptuje. Jak chce to ubiorę się bardziej elegancko i delikatny makijaż (nie tapeta) i będę się czuła dobrze, ba! nawet faceci na mnie spojrzą. Wydaje mi się, że wiele kobiet chce dążyć do doskonałości czyli tzw. efektu "fotoszopa". Jednak ja wolę być sobą. Szkoda mi chyba życia na spędzanie nastu godzin w łazience. Jest wiele przyjemniejszych rzeczy od nadmiernego dbania o siebie. Wolę pochodzić z aparatem, w mało wyjściowych ciuchach, czy chodzić z moim facetem po różnych ruinach czy krzaczorach w poszukiwania skarbów poprzez wykrywacz. To właśnie są rzeczy które sprawiają mi przyjemność i radość.Owszem są dni, że potrzebuje spędzić trochę czasu na ulepszenie swojej urody. Ale to jest powiedzmy jeden czy dwa dni w miesiącu ! a nie codzienność. 

Dziewuchy postawcie na naturalność. Cieszcie się życiem, chwilą jaka jest. Szkoda czasu i życia na spędzanie go w łazience !

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz