piątek, 22 marca 2013

Moda

Moda... ale nie taka związana ze stylem, z ciuchami. Chodzi mi tutaj o modę społeczną, że spora grupa osób ma podobne poglądy, wybiera podobne produkty czy usługi. 

Myśli na temat mody nasunęły mi się po obejrzeniu pierwszej części słynnego "Zmierzchu" obejrzanej w jednej ze słynnych stacji telewizyjnych dzisiejszego wieczora. Kilka lat temu był szał na ten film. Nie za bardzo rozumiałam i nadal nie rozumiem na czym ten szał polegał. Wszyscy oblegali kina, szukali książek, informacji czy jakiś gadżetów... Ale "po co??" Do dziś nawet po obejrzeniu tego filmu nie jestem w stanie odpowiedzieć na to pytanie. 
Główna aktorka - przeciętna, są ładniejsze, chociaż do filmu pasuje (tak mi się wydaje)
Główny bohater - też bez jakiegoś szału. Odpowiednio wystylizowany do roli. 
Otoczenie - no oczywiście trochę mroczne... 

W internecie natknęłam się na informację że jest to film za razem horror jak i romans. Jak jeszcze pod romans bym to może i podciągnęła bo wątek miłosny występuje. Natomiast horror to chyba przeżywał reżyser puszczając pierwszą część do kin i zastanawiał się czy będzie hity czy kit. Chyba zamiast horroru powinno być napisane "przygoda", "sf" albo "fantasy" które najbardziej do niego pasuje. Ale horror? Sama takiego gatunku nie oglądam (tu był wyjątek) gdyż wiem, że zwykle są to filmy gdzie jest pełno emocji, trzymają w napięciu po czym występuje fala grozy... A tutaj... kurna nie widziałam tego ! 

No dobra ale co jest w tym filmie takiego "WOW"???  Nie wiem. Jakoś nie wciąga tak jak odkurzacz kurz z dywanu. Taki sobie filmik. Chociaż ileś kolejnych części powstało i był na nie taki sam szał. 

Co do mody (i społecznej i ciuchowej) zawsze byłam tak zwane 100 lat za murzynami albo przed nimi. Nigdy nie kupowałam tego wszystkiego co inni mają. Zawsze coś sobie w głowie wymyśliłam i szukałam takiej rzeczy. Na przykład - szał na telefony mające nie tylko funkcję dzwonienia, sms czy jak ostatnio aparatu. Ale ważne było żeby mieć w nim jakieś cuda wianki" mp3, mp4, wifi, bluetooth, kamerowanie długich filmików, 15 tysięcy gier, 1 700 tysięcy dźwięków, wideo, dvd, telewizje, czy robienie kanapek.... A ja szukałam telefonu bardziej podstawowego, gdyż wiem, że z większości funkcji nie będę korzystała bądź włączę ją raz czy dwa, a oczywiście cena telefonu fiuuuu w górę. I zwykle telefonu używam, aż do jego kasacji, czyli prawie totalnego zniszczenia, że aż wstyd go pokazywać ;)

Innym przykładem z którym mam odwieczny problem są buty. Zawsze wymyśle sobie że "o przydałyby mi się sandałki, na lato, na jasnym koturnie, zapinane na kostkę z ciemnego materiału i przystępnej cenie". No i zwykle poszukiwania trwają ok 3-4 miesięcy. Właśnie tak miałam w zeszłym roku. Nigdzie przez prawie całe lato nie mogłam znaleźć butów. Wszędzie to samo. Jasne buty. Jedno sezonowe. Robione przez małe chińskie rączki z bóg wie czego. W końcu znalazłam coś co przyciągnęło moją uwagę w jednej z sieciówek. Oczywiście cena składała się z trzech cyferek... no ale cóż. Spodobały mi się. Były wygodne. Kupiłam i nie żałuję. Jestem bardzo zadowolona. Ale znalezienie ich naprawdę trwało (zresztą jak większość butów jakie mam zamiar kupić...)

Takim ostatnio napotkanym przykładem mogą być systemy jakie się stosuje w kuchni a dokładniej w szafkach kuchennych. Nawet nie wiedziałam o czymś takim. Dowiedziałam się o tym od dwóch zaprzyjaźnionych, niedawno poznanych sąsiadek. Owe systemy powodują: nie trzaskanie szafkami, lekkie otwieranie, lekkie zamykanie, że szuflada coś tam się nie robi a coś się robi. Dokładnie nie wiem ale podobno są "suuuuuper". Oczywiście owe koleżanki zamówiły kuchnie z owymi systemami. Jedna zapłaciła ok 7 tys a druga 12 tys za same szafki bez sprzętu. Wydaje mi się to strasznie dużo. Zastanawiałam się czy warto dać tyle za jakiś zawiasik i stwierdzam, że NIE. U rodziców mamy zwykła kuchnię która ma 14 lat - zawiasy żyją wszystkie. Jak mieszkałam, z mężem to szaleństwo bo miałam kosz cargo - ale jakoś mało mi się on przydawał, wolałam zwykłe szafki. Więc i w swoim mieszkaniu zamierzam zrobić zwykłą kuchnię, bez udziwnień, oby mi się pochowały wszystkie garnki, szklanki, talerze oraz sztućce. 

Sama nie wiem czy mnie tak wychowali moi rodzice (chyba po części tak), czy też mam inne spojrzenie na świat (też bardzo możliwe) ale jakoś nie ciągnie mnie żeby być jak kopia kogoś innego. Chyba chodzi o to, ażeby być oryginalnym, wyróżnić się z tłumu a nie się z nim zmieszać. No bynajmniej tak mi się wydaje. Udawanie, że się przynależy do jakiejś grupy społecznej to czasem udawanie i okłamywanie samego siebie. A po co ? Najważniejsze to "BYĆ SOBĄ" . :))

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz