W końcu dojrzeliśmy do tego aby zamontować tapetę na ścianach w kuchni. Szkło przywiezione. Klej kupiony.Więc się wzięliśmy do roboty...Niby co jest ciężkiego w przyklejeniu tapety? A no jest. i to więcej niż "tylko" coś ciężkiego. Dobrze że mieliśmy tylko dwa małe kawałeczki, Z mniejszym poszło jako tako. Szybko się dość uwinęliśmy. Na to od razu szkło. Niestety okazało się że zapomniałam, iż szafka pod okap jest dużo mniejsza niż zwykła. i będzie widać kawałek białej ściany. No ale jakoś to przeżyjemy. Z drugim kawałkiem już tak pięknie nie było. 175 cm. x 80 cm.... Nie wiedzieliśmy że tapeta po posmarowaniu klejem się rozciąga... tak więc wyszło nam z 5 cm tapety więcej niż normalnie. Z tym kawałkiem już się bawiliśmy z godzinę (dobrze, że ten klej nie wysycha tak szybko :) ) robiło nam się pełno bąbelków z powietrzem. Przy takim zdjęciu jakie mamy niby nie widać. Ale jak już się z boku stanęło to było pięknie widać wszystkie niedoskonałości. Tak więc odklejaliśmy i przyklejaliśmy ją na nowo. Jedyne co sknociliśmy to koniec tapety - na równi ze szkłem musieliśmy obciąć to co wystawało. Tylko niestety zrobiliśmy to jak była jeszcze mokra, a powinniśmy jak będzie już sucha. No ale cóż. Coś wykombinujemy, żeby było ok.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz