poniedziałek, 1 lipca 2013

Koniec pewnego etapu

No i jest lipiec, nie wiem skąd się wziął i kiedy przyszedł. Po prostu JEST. A ja czuje, że czas ucieka mi między palcami jak woda. Za każdym razem jak dzieje się coś ciekawego to sobie mówię "usiądę dziś i napiszę posta" ale jak zwykle wypada zrobić coś w mieszkaniu, a to zakupy i tak latamy w te i wew te.

Co do mieszkania. Czerwiec zakończyliśmy ze skończoną kuchnią i działającą lodówką. Jutro wybieramy się po meble. W dużym pokoju prawie ułożyliśmy panele. Prawie, bo żeby je ułożyć do końca to potrzebujemy mieć położony gres w przedpokoju. Więc teraz się wzięliśmy za przedpokój pozostawiając łazienkę w stanie  standardowo niedokończonym. No ale... większość rzeczy już pokupowaliśmy, z tych "konkretów" budowlanych pozostały nam drzwi. 

Listwy wykończeniowe do paneli kupiliśmy w tym tygodniu. Chociaż długo myślałam jak tutaj połączyć jasny gres z "dębowymi" panelami. I w końcu wymyśliłam totalny misz-masz. Chociaż wyszło chyba nieźle. Grunt to, to, że widać granicę kuchni i reszty pokoju. 

A tutaj rozgrzebany przedpokój z którym mieliśmy trochę wczoraj zamieszania. 
Otóż mój M. zbytnio nie lubi jak się komentuje jego pracę, więc siedziałam cicho i patrzyłam, bądź przenosiłam graty z sypialni do dużego pokoju, aby móc tam w końcu coś zacząć robić. No i położył jedną płytkę, drugą... kładzie trzecią i coś mu nie pasuje. Okazało się ze źle położył wcześniejsze. Pierwsza miała wejść na równo do wykutej w ścianie szczelinie, a on zrobił ją na równo :P Ponad godzinę kładł dwie płytki i  później 30 min je przestawiał, ba... jedna tak się przyssała ze niestety się ukruszyły rogi jak chciał ją podnieść, tak więc musiał ją zdjąć i nową położyć. No ale to chyba pierwsza jakaś taka strata przy wykańczaniu. 

Teraz mam dylemat typu "jaki kolor ścian ma mieć sypialnia". Chciałam coś w niebieskim, błękitach, Myślałam o paskach na jednej ścianie tyle że nie wiem czy to nie będzie za dużo zabawy. No ale sam niebieski nie za bardzo to myślałam o zielonym czy żółtym. I nadal nie wiem co, jak i z czym. Nawet wujek google mi nie chce pomóc. Wiem tylko tyle, że musi być kolor i to najlepiej jakiś "soczysty" - taki jak wyszedł w salonie pomarańcz. 

Szkoda, że nikt nie jest w stanie mi pomóc. Jak zwykle muszę liczyć sama na siebie, bo ludzie mnie otaczający widzą tylko czubek własnego nosa... 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz