czwartek, 18 września 2014

Urlop dzień 11 - Cieplice, Miniatury Świata, Muzeum Zabawek Karpacz

Przedostatnim dniem jaki poświęciliśmy na zwiedzanie był oblot po okolicy. Zwykle jeździliśmy gdzieś dalej a zapominało się o tym co jest najbliżej. Ponad to jak wstaliśmy pogoda okazała się nijaka – była całkowita mgła, jak się później okazało to wcale nie była mgła tylko chmura w której siedzieliśmy :D

Tak więc uderzyliśmy do Jeleniej Góry – Cieplic. Jest to miejsce uzdrowiskowe. Widać od razu jak weszliśmy na deptak, że zależy im na turystach i przyjeżdżających na leczenie się. Ładnie posprzątane, budynki w większości odnowione, nie  było mowy o jakiś zniszczeniach typu malowidła na ścianach.

Naszą uwagę przykuła czerwona wieża, dlatego też poszliśmy w tamtym kierunku, okazało się, że jest to Dzwonnica z XVIII w. która jest zarówno wejściem na teren kościoła.



Na drzwiach nie dało się nie zauważyć wyrytej daty 1713 - czyżby data wykonania drzwi? 


Niedługo porem weszliśmy do niepozornie wyglądającego budynku, który okazał się Kościołem PW. Św. Jana Chrzciciela. a jego wnętrze zachwycało. Zresztą sami zobaczcie. 





W około kościoła znajdowały się pasieki w różnych kształtach.  


To co nas pozytywnie zdziwiło to, to , że była pasieka w kształcie nagiej kobiety i jakoś nikt "jej" nie zasłaniał ani też nie wynosił z terenu kościoła. Da się? Da się!




Potem przeszliśmy się do parku uzdrowiskowego, niestety nie spełnił naszych oczekiwań. Rośliny w większości były pousychane. W innych miejscach stała woda i był smród. 

Ponownie udaliśmy się do centrum Jeleniej Góry. Skusiły nas zdjęcia kościoła w przewodniku. Wejście co prawda płatne – jako cegiełka na renowację kościoła i jego okolicy.


Zdjęcia nie oszukały nas. Był jeszcze bardziej bogaty i ozdobiony niż poprzedni. Weszliśmy wręcz z rozdziawionymi buziami do niego i długo ich zamknąć nie mogliśmy z podziwu. Czemu u nas w Warszawie nie ma takich pięknych kościołów, tylko buduje się wielkie kolosy bez szału? Teren kościoła był spory. Wokół niego był cmentarz. Te kaplice i tablice co się udało odzyskać to zostały odrestaurowane. Niestety oglądając zdjęcia przed wojny i po wojnie to co zostało jest wielkie zdziwienie, jak można miejsce takie jak czyjś nagrobek tak mocno zniszczyć.




Po kościele wybraliśmy się jeszcze raz na spacer po Jeleniej Górze lecz tym razem po mniej uczęszczanych uliczkach. Po drodze "spotkaliśmy" pomnik z okazji 10-lecia wejścia do Unii - "Porwanie Europy".


Jako, że sporo czasu zostało nam to udaliśmy się do drugiego Parku Miniatur - Budowle Świata. Jednak była to porażka. Budowle były nadziubdziane prawie jedna na drugiej, mało miejsca, zdjęć nie było jak robić. A chyba najgorsze to to, że były one chamsko plastikowe.





Aby zaspokoić głód dnia dzisiejszego za ostatni punkt odwiedziliśmy Muzeum Zabawek w Karpaczu. Świetna sprawa  dla ludzi którzy trochę przeżyli. Dla dzieci - sama nie wiem, bo kilka maluchów nie rozumiało czemu te lalki i zabawki były takie "łał". Zabawki były z całego świata, z różnych materiałów. Naprawdę warto :)
















Po wyjściu coś mnie tknęło. Przeszliśmy wokół budynku. Okazało się, że ów budynek w którym jest muzeum i informacja turystyczna to nic innego jak dawny dworzec kolejowy, niestety już nie działający. Wyczytałam, że wiele osób chciałoby aby z powrotem była linia do Karpacza ale jak to bywa - rzecz nieopłacalna... Wspomnienia i tory jednak pozostały... 


2 komentarze:

  1. Muzeum Zabawek, nawet nie wiedziałam, że takie jest ;) Gdzie Wy wyszukujecie takie fajne miejsca? ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa kochana... są takie ciekawe miejsca jak Informacja Turystyczna gdzie naprawdę mój M potrafi tak zagadać kobiecinę, że powie od siebie samej co warto pooglądać, gdzie się udać a co jest mniej ciekawe. :)

      Usuń