wtorek, 14 stycznia 2014

Niezadowolenie II = obrażenie się.

Niestety, albo i stety, jest to w pewnego rodzaju kontynuacją tematu link którego główną rolę gra Panienka E, czyli moja znajoma. Ostatnie jej marudzenie na mnie raczej nijak wpłynęło, pomimo lawiny tekstów, które bardziej przedstawiały babcię moherową aniżeli dziewczynę przed trzydziestką. No ale może miała cięższy dzień (teraz wiem, że to nie był cięższy dzień tylko ona tak się po prostu zachowuje). 

W poprzedni wtorek wysłała do mnie wiadomość że ma prośbę. Ogólnie zawsze słucham i staram się ludziom pomagać. Otóż chciała zdjęcie do CV, gdyż te co ma (co chyba robił jej fotograf) totalnie jej się nie podobają. W związku, że posiadam aparat bardziej amatorski niż profesjonalny, ale chcąc nie chcąc jest to lustrzanka. Zdjęcia staram się robić najlepiej jak mogę, gdyż jest to moją pasją. Tak więc wszystko co jest związane z aparatem - jestem raczej na TAK. No więc zgodziłam się ale... 
trochę czytałam, przeszłam częściowo kurs fotografii online (muszę go w końcu kiedyś dokończyć), mam całe trzy obiektywy i kilka filtrów, pomimo tego małego asortymentu jestem świadoma jak się robi zdjęcia do CV czyli tak zwane dowodowe. Od razu powiedziałam jej wprost: 

- aby wyszło dobre zdjęcie, potrzebuje dobrego światła, o tej porze roku najlepiej jest robić zdjęcia w dzień, bo niestety nie posiadam ani lamp ani blendy (to co odbija światło), poza tym potrzebne jest białe tło aby wyszło wszystko ok.

Niestety pomimo mojego może i długiego a może krótkiego opisu koleżanka uparła się na zrobienie zdjęć przed zajęciami z zumby czyli o godzinie ... 19:00 - czyli ani światła, ani tła, nic kompletne nic. Ale zgodziłam się nie obiecując cudów. 

W jej mieszkaniu pomimo większego metrażu niż u mnie, ilość światła jest dość znikoma. Co z tego że ma 5 czy 7 włączników światła w jednym ciągu, jeśli jeden pstryczek włącza z 3 słabe światełka. Szukałam jasnej ściany. Owszem miała jasne ale nie białe. Czyli jak dla mnie lipa. Ogółem zwykle trzeba trochę się pobawić aby zdjęcie przy dupnym oświetleniu wyszło w miarę naturalnie. W sumie najlepsze oświetlenie miała w przedpokoju ale... nie było tam wolnej ściany a kolor ścian był soczyście brzoskwiniowy.. W między czasie oczywiście dowiedziałam się, że owe zdjęcie ma być również do dowodu... 

Tak czy owak, po kombinacjach zrobiłam z kilkanaście zdjęć. Widziałam, ze szału nie było. Oczywiście był tekst "no pokaż jak wyszłam, bo chce zobaczyć". Zobaczyć zdjęcie to można na kompie jak się je powiększy i zobaczy wszystkie "wady". 
Kilka dni później obrobiłam z tej małej sterty (ok 30 zdjęć) tylko 4. Tylko, bo tylko te nadawały się na cokolwiek. Oczu nie miała zamkniętych, mały uśmiech, balans kolorów był raczej zachowany, ściany udało się rozjaśnić jak tylko się dało, no i przede wszystkim były ostre. Ogółem, siedziałam z 2 h aby obrobić te zdjęcia. Jak już to zrobiłam to wysłałam jej na maila po czym zaraz dostałam wiadomość sms:

-dzieksik (w ogóle co to za słowo dzieksik?? ) za fotki ale mam pytanie gdzie reszta, napstrykałaś 30 a przesłałaś 4 hm..

No ja wprost napisałam "te były najlepsze" no co mam pisać głupoty. Taka prawda i już. Po czym kolejny sms:

- hmmm tylko jedno mi się podoba 

Już nie odpisałam. Kurna. Nie dość, że robię komuś przysługę to jeszcze mu coś nie pasuje. Stwierdziłam, że jeśli chce mieć cacy zdjęcia to fotograf czeka. Tylko, że taki fotograf co ma sprzęt i siedzi w studiu oczekuje zapłaty... 
Dla ciekawości dałam mojemu M. do obejrzenia fotki bo sama nie wiedziałam czy coś schrzaniłam, ale jego tekst raczej mnie upewnił że wszystko jest ok (ona mi się totalnie nie podoba, ale jakbym tylko takie zdjęcie zobaczył to nawet może bym na nią spojrzał). Ponadto obejrzała je również koleżanka z pracy i stwierdziła, że owa koleżanka wyszła ładnie. Więc o co jej chodzi - nie wiem. 

Chociaż to nie koniec całej historii :P 
Najlepsze z tego wszystkiego jest to, że obraziła się na mnie :) jak mała dziewczynka, tylko ja nawet nie wiem za co. Czy za zdjęcia czy za to że w piątek sobie odpuściłam ćwiczenia. Tak czy owak potraktowała mnie jak powietrze. W sumie sama wybrała drogę jak postąpić. Ja jej nie zamierzam podpowiadać co ma robić. Jeśli zamierza się obrażać o jakieś bzdety to jej wybór, tylko niech się później nie zdziwi czemu nie piszę do niej, ewentualnie rozmawiam na różne tematy podczas np spotkania na ćwiczeniach. Niech siedzi ze swoim facetem z którym de facto zbytnio nie rozmawia, który się wstydzi innych ludzi (sama się do tego przyznała, gdy siedziałam z nią jak zemdlała w sklepie po czym wyprosiła mnie bo jej chłopak się mnie wstydzi :) ) oraz wymyśla coraz to nowe dziwne akcje które nie jednego faceta by wkurzyły. Ja jej tylko współczuje, bo już jeden facet od niej uciekł. Mam wrażenie, że jeszcze trochę i zrobi to drugi a na dodatek pozbędzie się wszelkich znajomych poprzez swoje niezadowolone i obrażalskie zachowanie. Cóż. Tylko jej można współczuć - głupoty. 

P.s. Kończąc optymistycznie - w końcu przyszedł materiał na firanki do sypialni :) mała rzecz a cieszy :)

9 komentarzy:

  1. Nie, no tego to się czytać nie da.... Znaczy, nie zrozum mnie źle, to jest ładne napisane, ale sama historia tylko wkurzyć może. Z daleko od takich bluszczy, szkoda Twojego czasu :(
    Ja bym doradziła jednak powrót do punktu fotograficznego. I wybranie opcji fotki z retuszem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet jej nic nie zamierzam mówić. Poza tym retusz zrobiłam dość porządny. :P
      Myślałam, że jest wobec mnie fair. A tu takie zachowanie... Nic, pozostaje mi po prostu zaprzestać z nią kontaktu, bo nie zamierzam sobie psuć życia/humoru/czasu przez jej dziwne akcje.

      Usuń
  2. Tak to właśnie jest, robi się coś dobrze, chce się komuś pomoc, a on nie dość, że tego nie docenia, to jeszcze później ma jakieś pretensje. Nie lubię takich ludzi. Jak jej nie pasuje, to niech idzie do fotografa ;]
    Pozdrawiam ;)
    PS. Ojj tak, mała rzecz a potrafi ucieszyć.. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wiesz ona cały czas gada, że nie ma kasy, że jej nie starcza i chciała przyoszczędzić. To przyoszczędziła ale znajomości. Ale obstawiam, że jakby poszła do profesjonalisty to też by jej się nie podobało - taki typ.
      p.s.Mnie zawsze cieszą małe rzeczy, w końcu każda okazja jest dobra aby się uśmiechnąć :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ludzie często prosząc o pomoc zapominają, że to dla drugiej osoby jest poświęcenie swego czasu, a przeważnie każdy ma coś lepszego do roboty niż słuchać czyjegoś marudzenia. Wypadałoby przynajmniej podziękować, już nie wspomnę o czekoladkach MERCI :) Lepiej takiego bluszcza odczepić zanim się przyzwyczai, że może wszystko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak to nazwałaś "bluszcz" odczepiony :D Czekam teraz tylko aż sama się odezwie bo ja nie zapominam - niestety jestem strasznie pamiętliwa. Jeśli ktoś zalazł mi za skórę to dokładnie wiem za co i kiedy. Taka czarownico-zołza ze mnie jest :)

      Usuń
    2. To tak jak ja - po prostu nie wierzę, że ludzie się zmieniają, prawdziwa natura zawsze w końcu wychodzi na wierzch.

      Usuń
    3. Wiesz najlepsze to, to, że narzekała na swoją matkę, że ją kontroluje, że nie zna sprzeciwu, obraża się.... zauważyłam - ona nie mówiła o tylko o matce ale i o sobie...

      Usuń