Każdy z nas wie co to jest woda, jaką ma barwę, jak smakuje itd itp. Woda występuje w różnych miejscach - w górach u początku źródła, z chmury deszczowej, w butelce w sklepie, w jeziorze czy w kranie w mieszkaniu. Właśnie ta ostatnia "lokalizacja" mnie najbardziej nurtuje.
Każdy z nas w mieszkaniu używa wody do mycia się, prania, zmywania, gotowania, podlewania kwiatków, herbaty/kawy, do miski psa wymieniać można w kółko. Sama przy wyborze sprzętu używającego wodę starałam się na jakiś ekonomiczny, mało jej zużywający, w końcu za nią się płaci no i codziennie chcąc czy nie używa się jej.
Mój problem dotyczy sąsiadów zza ściany. Oczywiście mam sąsiadów z dwóch stron. Ale tylko jedni mnie nurtują, bowiem ... codziennie słyszę jak leje się u nich w łazience woda (sąsiaduje razem z moją łazienką). Może i było by to znośne gdyby nie to, że odgłos tej wody jest na tyle głośny, że jeśli pójdę wcześniej spać to potrafi mnie ten szum obudzić. Ktoś pomyśli, że się czepiam, lecz tyle ile osób się u mnie w mieszkaniu przewinęło, za każdym razem jak był "szum" to goście się pytali:
"o jejku co tak głośno szumi?"
Moja odpowiedź, oczywiście dla nich była dość zaskakująca "woda w łazience sąsiadów". Mina - bezcenna.
Ale do rzeczy. Wiem kiedy się myją - 2 razy dziennie rano ok 6 a wieczorem ok 23. Wiem kiedy piorą - nie ma tutaj już cykliczności, bo oczywiście można rozróżnić i pranie ręczne i automatyczne. Ile wody zużywają na wszystkie czynności - do oszczędnych nie należą ;)
Owy szum nie jest takim typowym laniem się wody, że słychać "plumkanie". Raczej byłabym skłonna powiedzieć, że za ścianą jest istny wodospad Niagara, chyba nawet moja pralka czy zmywarka ciszej chodzą. Co ciekawsze tego lania wody nie słychać wyłącznie w łazience. Odgłos niesie się po całym mieszkaniu. Dla porównania znalazłam filmik. wystarczy to "brzęczenie" wykluczyć i poczujecie się jak u mnie w mieszkaniu http://www.youtube.com/watch?v=nUpLxXupJl4
Co do konkretów. Miłe to nie jest. W sumie jestem ciekawa czy oni słyszą jak ja leję wodę. Chociaż nie wydaje mi się, bo jedyne rurki jakie są w dzielącej nas ścianie są od umywalki której używam wyłącznie do mycia zębów i rąk. Co ciekawsze rurki od wanny były mocowane na zewnątrz - może oni zamontowali je niezgodnie z tym co jest i wbili je w ścianę? Może nie zastosowali otuliny na rurkach? Mają dziwne krany?
Nie potrafię na te pytania sobie odpowiedzieć. Wiem, że my przynosząc krany ze ściany "sąsiedzkiej" na swoją sypialnianą nie słyszymy takiego szumu wody, ba! prawie w ogóle nie słychać jak się ktoś myje.
Mieszkam zaledwie 3 miesiące a ten dźwięk jest po prostu męczący. No ale co - mam się zapytać sąsiadki "no cześć, słuchaj czy wy słyszycie jak my lejemy wodę? bo my wiemy kiedy i jak często się myjecie"
Temat po prostu głupi jak but, lecz niestety upierdliwy. Nie wiem do końca jak i w ogóle co z tym zrobić. A jeśli owe rurki zamontowali wewnątrz ściany to co - mam kazać im zdzierać płytki i je poprawiać? No więc pies pogrzebany. Ale znów jak pomyślę, że mam z tym szumem żyć np 10 lat to szlag człowieka trafia.
No i tak się waham od 2 miesięcy co mam z tym fantem zrobić.
Dziś - nawet pomimo, że akcja "nadgodziny" w pracy jest dość obszerna, tym samym jestem zmęczona, ale co z tego... ok 23 obudzi mnie szum... szum wody z kranu sąsiadki....
Ale chociaż sąsiedzi się myją hehe Sorry, śmieje się, ale wiem jak takie "incydenty", niby głupie sprawy mogą człowieka denerwować i wyprowadzać z równowagi. Sama przez 5 lat studiów mieszkałam w różnych miejscach, miałam różnych sąsiadów i naprawdę miały miejsce rozmaite sytuacje. Może przy okazji warto z nimi delikatnie o tym porozmawiać. Przynajmniej się dowiesz co i jak.
OdpowiedzUsuńNo ale jak zagadać? to wcale nie wydaje się takie proste, w szczególności, że nie jestem osobą jakąś czepialską się.
UsuńAle tak w ogóle to chyba "usłyszeli" moje małe narzekanie bo wody wczoraj nie słyszałam ;)
A widzisz, to nic tylko teraz czekać i mieć nadzieję na to, że tak już zostanie :D
Usuńwitaj . uwleibiam gadatliwe kobiety i sie bardzo ciesze ze tutaj trafilam ! z Ta woda... tez to przezywalam mieszkajac w bloku na parterze... o relaksujacej kompieli nie moglobyc w ogole mowy..
OdpowiedzUsuńMi również miło, że tutaj trafiłaś :)
UsuńNo teraz prócz wody doszło mi otrzepywanie butów ze śniegu ale tym razem na klatce ;)
o tak, rozumiem, ze takie odgłosy mogą denerwować
OdpowiedzUsuńw tamtym roku wynajmowałam z koleżankami mieszkanie i też słyszałam takie odgłosy tyle że w "normalnych" godzinach
sama nie wiem co bym zrobiła w Twojej sytuacji, niby porozmawiać można ale... zabronić komuś się myć, kiedy chce? trochę dziwne. to zupełnie inny przypadek niż wtedy, gdy ktoś słucha głośno muzyki itd.
Agenta ze słuchaniem muzyki głośnej... albo nawet gorzej jak głośnej - też mam. Mieszka 2 mieszkania dalej a ja poprzez klatkę słyszę muzykę jak u siebie, wychodzę na klatkę i istna dyskoteka - więc to co się dzieje u niego/niej w mieszkaniu jest niewyobrażalne. Może bym to przełknęła gdyby nie słuchał w kółko 1 (słownie: jednej) piosenki w kółko...
UsuńJakiś dom wariatów mi się trafił ;)
Jeśli ciągle to słyszycie to współczuję. Upierdliwe dźwięki w blokach to wcale nie rzadka sprawa i szału można nieraz dostać z tej niemocy, bo człowiek się krępuje, żeby pójść i wyjaśnić sprawę. U mnie był wyjący szczeniak. Mały nie znosił samotności, a sąsiedzi zostawiali go samego na długie godziny. Nieraz wył do 21-wszej. Byłam już zdecydowana iść do nich na rozmowę, ale pewnego dnia wycie po prostu ucichło...
OdpowiedzUsuńMoi rodzice mają podobną sytuację - już nie szczeniak ale dorosły pies. Jak jest sam to wyje. W zimę jak wszystko pozamykane to da się żyć, gorzej jest w lato. Ja sama chyba boję się lata u siebie - co się będzie wyprawiało
Usuńmieszkałam w domu wielorodzinnym 5 lat.
OdpowiedzUsuńKażde za przeproszeniem pierdnięcia, śmiech się niósł..
o ile my się staraliśmy zachowywać to reszta..
koszmar
szczerze współczuję :/
porozmawiałabym... albo zaprosiłabym sąsiadkę na kawę w trakcie prania
No właśnie ostatnio ich widzieliśmy - okazało się, ze jest w ciąży. Może być dopiero ciekawie.
UsuńOstatnio wlazłam do łazienki i aż zawołałam swojego - a za ścianą "ko ko ko ko " ;) Chyba zabawiali się w farmera ;)