poniedziałek, 6 stycznia 2014

Niezadowolenie = zazdrość

Od pewnego czasu zaczęłam chodzić z koleżanką na zumbę. W sumie to ona mnie na nią namówiła, bo była okazja na słynnym portalu wyprzedającym takie okazje jak np wejściówki. Więc w sumie się zgodziłam, chyba przez to, że dużo czasu siedzę i w pracy i w domu, zawsze trochę ruchu się mi przyda. Ogólnie podchodzę do zajęć z luzem - pomimo, że nie znam układów, kroków, melodii, z uśmiechem - bo to gwarantuje dobrą zabawę. 

W miniony piątek wybrałyśmy się na kolejny raz - w sumie spodziewałam się, że będzie sporo dziewczyn bo to po świętach większość chce się ruszyć. Tym samym spotkałam się ze znajomą. Od samego początku usłyszałam: "o matko, dużo dzisiaj będzie bab, wszystkie przyszły po świętach.".  Już te słowa zapowiadały że chyba dobrego humoru nie ma. A raczej - ma chyba gorszy niż zwykle. Jeszcze nie widziałam jej żeby cieszyła się z czegoś, żeby była zadowolona z tego co ma, z tego co osiągnęła. Ale nie. Trzeba ponarzekać, że jest źle, niedobrze, gorzej jak u innych itd itp. Czyli prawdopodobnie jest statystycznym Polakiem który lubi sobie ponarzekać i pogadać jak to źle się żyje...

Staram się być optymistką, więc takie marudzenie nie jest w mojej naturze. Ale jak słyszę coś takiego to zastanawiam się co ludzie chcą zdziałać takim działaniem. Poza powyższym tekstem usłyszałam:
- o boże znowu te baby...

a te to wszędzie chodzą i w pierwszych rzędach są i tylko się podwalają do instruktorów

- o matko ta baba nie normalna w dzinsach chce ćwiczyć? przecież jej się tyłek spoci

- czujesz jak śmierdzi coś? takimi sikami?

- czytałam o tamtej że chodzi codziennie, i co taka gruba jest

I wiele więcej słyszałam, ale jakoś wpuszczałam jednym uchem a wypuszczałam drugim. Jakoś nie zwracam uwagi na to jak ktoś jest ubrany czy jak się zachowuje. Każdy jest z nas specyficzny i wyraża siebie w określony przez siebie sposób. Mojej koleżance to nie pasowało. Może zazdrości? Miała chęć obgadania czegoś? Ja na pewno dobrą osobą to takich pogadanek nie jestem. 
Zanim zaczęliśmy ćwiczyć powiedziała:
- chodź bliżej, nie jesteśmy już pierwszy raz, nie chce jak ten ćwok być w ostatnim rzędzie...
no cóż. odpowiedziałam jej że mnie nie rusza w którym jestem rzędzie ale to ile będę miała miejsca dla siebie aby nikomu krzywdy nie zrobić. Te słowa jakby utwierdziły mnie w przekonaniu, że nie tylko ma sporo kompleksów ale też patrzy na to co inni o  niej powiedzą, co sądzą - więc musi być "idealna". 

Chyba w nosie mam taką idealność. Wolę być sobą na 100% i szczęśliwą niż udawać kogoś innego i tłumić wszystkie emocje w sobie. Tak czy inaczej - kobiety z zajęć dla mnie wyglądają na dość sympatyczne, pełne energii i przede wszystkim - szczęśliwe, czego brak mojej znajomej. 

4 komentarze:

  1. Masz rację, najważniejsze to być sobą, działać zgodnie z własnymi myślami, odczuciami.
    Nie lubię długo przebywać w towarzystwie osób, które ciągle narzekają albo plotkują. Na dłuższą metę, jest to męczące. Poza tym niech się każdy zajmuje sobą. Nikt za nikogo życia nie przeżyje.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No ja dziś (nie)stety idę znów na zumbę z tą samą koleżanką, mam nadzieję, że powstrzyma się od takich komentarzy jak ostatnio. Jeśli nie to bardzo możliwe, że jej coś mogę powiedzieć co o ty myślę, chociaż wolałabym nie.

      Usuń
    2. Po co Ci takie znajome... Lepiej iść samej i zacząć rozmawiać z uczestniczkami zajęć. Najgorszy jest taki sączący się jad, takie szpileczki, złośliwości. To wysysa z Ciebie pozytywną energię, weź to pod uwagę... Najgorsze, że - własnej płci nie ubliżając- taka postawa to domena pań :(

      Usuń
    3. No niestety koleżanka wczoraj przegięła 2 raz. Jeszcze trochę i powiem jej co myślę na ten temat i "przyjaźń się skończy". Bo jak sama wspomniałaś - nie zamierzam aby ktoś nastawiał mnie negatywnie, "wbijał szpileczki". Chociaż ona to typ kobiety wiecznie coś nie pasującej i oczywiście chcącej aby jej otoczeniu było podobnie lub gorzej (takie przynajmniej mam odczucie).

      Usuń