sobota, 15 marca 2014

Mąż

Nie ukrywam tego, że jestem po rozwodzie. 3 lata temu podjęłam tą decyzję, że się wyprowadzam, że muszę to zakończyć. Z mężem - Łukaszem nie rozstałam się dobrze. W sumie może przez to, że chciał wykorzystać moją dobroć. Nie chciałam mu zabierać wszystkiego z mieszkania. Tyle o ile swoje rzeczy i to co zakupili mi rodzice. Część rzeczy musiał mi spłacić - oczywiście mam na to papier. Po pewnym czasie zaczął mnie "szantażować" - jeszcze przed rozwodem i "skakać" co to nie on. Chciał mnie chyba zastraszyć. Ale już byłam wystarczająco znieczulona na niego. Sama zaczęłam go straszyć, że zmienię pozew z bez orzekania o winie, na jego winę, bo mam pełno dowodów na to. Na chwilę się uspokoił. Później znów zaczął. Nie miałam już skrupułów zabrać większość rzecz codziennego użytku (które oczywiście sama kupiłam), tak aby został bez niczego. No i został, w kuchni miał tyle o ile sprzęt agd i kufle do piwa i wina. 
Po pół roku był rozwód. 10 min i byłam wolna. On jednak nadal się bał, stresował. Sędzina była jakby przeciwko jemu. Ale miałam to za sobą. Byłam szczęśliwa. 

Od jakiegoś czasu mam dziwne sny. Niespokojne. Budzę się w nocy cała mokra. Tak też było tego wieczoru. 

Sen był inny jak wszystkie. Tym razem śnił mi się właśnie Łukasz. Nie wiem skąd ale miał klucze do mojego mieszkania. Wszedł otwierając mini drzwi. Cwaniakował. Udało mi się zabrać klucze, ale ledwie, była to dosłownie walka. Zaczął się po nim rozglądać, jakby chciał mi wszystko zabrać. Musiałam go wyrzucić z mieszkania. Gdy już mi się udało. Zadzwoniłam do rodziców. Że tu był, żeby przyjechali. Za chwilę hałas na zewnątrz. Chciał mi ukraść mój samochód - pierwszy jaki posiadałam - czerwonego matiza. Jakiś sąsiad wyszedł na zewnątrz. Udało się przegonić męża. Pomimo tego wszystkiego bałam się go. 

Obudziłam się cała spocona. Nie przez to, że jestem (znów) chora, ale dlatego, że się strasznie bałam. Mam świadomość, że mieszkam sama, że czasem się tego boję. Może nawet częściej niż czasem. Poczucie bezpieczeństwa uciekło gdzieś tam. 

Rano opowiedziałam swojemu facetowi o śnie (na weekendy tylko niestety przyjeżdża). On na to wszystko odpowiedział jednym wrogim zdaniem 
"Niech tylko spróbuje tutaj przyjechać".

Sama nie wiem co to może oznaczać. Może to że boję się być sama, mieszkać sama i radzić sobie z problemami. Gdzie inni mogą na kimś polegać. Że nigdy nie stworzę prawdziwej rodziny. Nie będę miała dzieci ani męża. Całe życie sama. Chociaż gdzieś tam na te 2 dni w tygodniu on przyjedzie. A czas niestety ucieka...
Czy może, dojdzie do sytuacji, że go spotkam, niedługo? Jednak wolałabym tego uniknąć.

9 komentarzy:

  1. Wiesz przecież, że sen nie musi oznaczać przyszłości, pewnie to tylko lęk. Rozwód na pewno bardzo ciężko przeżyłaś, a teraz są efekty. Trzymaj się, będzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W wolnej chwili zajrzyj do mnie, bo nominowałam Cię do Liebstera :)

      Usuń
    2. Może aż tak ciężko go nie przeżyłam, bo wiedziałam, że jestem pewna w 100% swojej decyzji. Wiem, że poślubiła człowieka który okazał się kimś zupełnie innym.

      Dziękuję za nominację :) Postaram się w wolnym czasie odpowiedzieć

      Usuń
  2. To chyba głęboko zakorzenione obawy, nie powinnaś się tak przejmować ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie wiem czy to są obawy. Nawet jakbym go spotkała to albo bym mu przywaliła albo zwyzywała, że zmarnował mi część życia.

      Usuń
  3. Może po prostu ostatnio o nim/ o tym myślałaś i dlatego Ci się przyśnił. Życzę Ci jak najmniej takich koszmarów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nieee ja o nim nie myślę :)
      Teraz sny mi się uspokoiły odkąd noce spędzam z M.

      Usuń
  4. Witam moją imienniczkę w podobnej do mojej sytuacji. Ja podjęłam taką decyzję ponad 2 lata temu i odbyło się to nieco podobnie - z nękaniem ze strony byłego męża. Tylko on starał się raczej zniszczyć mnie psychicznie, psuć moje relacje z rodziną i przyjaciółmi, stawiać mnie w maksymalnie złym świetle itd. Również zdarzają mi się sny na jego temat, w których nadal uprzyksza mi życie, próbuje zniszczyć to, co udało mi się ułożyć.
    Możliwe, że u Ciebie było podobnie - jakiś lęk o to, co zdobyłaś, uzewnętrznił się w taki sposób.
    Dobrze, że masz teraz kogoś, na kim możesz polegać. Pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jakbym czytała o sobie. Jak ja się wyprowadzałam to miałam już początki nerwicy. Głównie dlatego, że tłumiłam wszystko w sobie. Wspólni znajomi obwiniali mnie o wszystko doszło nawet do tego że byłam wyzywana... teraz to ich problem jak uwierzyli zakłamanemu człowiekowi. Ja jestem dzięki bogu wolna :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń